Strona:PL Molier - Świętoszek (tłum. Zalewski).djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Którym nikt uczciwości pewno nie zaprzeczy;
Ci komedyą obłudną na lep cię nie schwycą,
Nie pysznią się z modlitwy, ze skruchy nie szczycą;
Każdy czyn nasz na pewno ich krytyk nie wzbudzi,
Z cnoty się nie wywyższą ponad innych ludzi;
W pogardzie słów, za tamtych nie zmierzają śladem
I nawracają innych tylko swym przykładem.
Wiedzą, że w sądzie swoim często ludzie błądzą,
Prędzéj dobrze z pozorów niżli źle osądzą,
Plotek, intryg nie robią pewnie w każdéj chwili,
I o to się starają, by uczciwie żyli.
Ich zasada życiowa tylko się zamyka
W tém, by miéć wstręt do grzechu, lecz nie do grzesznika,
Słusznie myślą, że grzech się przez pokutę zmaże,
Więc nie należy karać srożéj, jak Bóg karze.
Oto są właśnie ludzie, jakich ja znam dużo,
Tacy słusznie za przykład wszystkim innym służą.
Ale ten twój jegomość, to ci powiem szczerze,
Chociaż ty jego cnotę chwalisz w dobrej wierze,
Nie jest takim, sprawdzisz to nie czekając długo.

orgon.

Czy już skończyłeś?

kleant.

Tak jest.

orgon (odchodząc).

Zostaję twym sługą.

kleant.

Pozostań, szwagrze, dajmy pokój téj rozmowie,
Mam do niéj inny przedmiot: pamiętasz o słowie,
Któreś dał Waleremu? Wszakże narzeczony
Twéj córki?

orgon.

Tak.

kleant.

Dzień ślubu już był naznaczony?

orgon.

Prawda.

kleant.

Czemuż opóźniasz ten związek serc ścisły?

orgon.

Nie wiem.

kleant.

Czyżbyś miał w głowie przeciwne zamysły?