Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pani dotknięta w swej pysze, straciwszy cel życia, była przybita, jakby po wielkiej bolesnej stracie ukochanej istoty, złagodniała, przestała wojować, oddała się skargom, pragnąc w tych, którzy ją otaczali, znaleść pociechę, współczucie i zaufanie.
Piekło w Prieuré przeistoczyło się dla wszystkich w raj prawdziwy.
W pełni tego rodzinnego spokoju pewnego poranku objawiłam pani konieczność opuszczenia jej...
Wymyśliłam jako powód prawdziwie romantyczną historję... Oto musiałam powrócić do swoich stron, aby zaślubić tam pewnego dzielnego chłopca, czekającego na mnie oddawna... Nie zapomniałam dodać, że przykro mi jest rozstawać się z panią, która okazywała mi tyle dobroci, etc...
Pani była tem nieprzyjemnie zaskoczona, usiłowała zatrzymać mnie, przedstawiając mi to ze strony uczucia, a także interesu... chciała podwyższyć mi pensję i pomieścić w pięknym pokoju na drugiem piętrze. Po mojem stanowczem oświadczeniu wyrzekła z przygnębieniem:
— Właśnie teraz odchodzisz, gdy się tak do ciebie przyzwyczaiłam... Ach, nie mam szczęścia — narzekała, wzdychając.
Ale było jeszcze gorzej, gdy w tydzień potem Józef powiadomił ją o swojem odejściu, tłumacząc się, że już postarzał, że już się czuje zmęczony służbą, że nie może już dłużej pełnić swoich obowiązków, że musi odpocząć.
— Jakto, Józefie?... — wykrzyknęła pani — i wy także:... Czyż to podobna... jakaś epidemja nawiedziła Prieuré... Wszyscy opuszczają mnie...
I pani rozpłakała się... Józef płakał, pan płakał i Marjanna płakała...
— Wszyscy będziemy żałowali Józefa!... — wołano.
Józef zabierał z sobą żałość wszystkich, zabrał także srebra!...
Raz już po wyjeździe stamtąd uchwycił mnie niepokój...