Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Rozumie Celestyna?... — powiedział — trzeba ją odświeżyć przedewszystkiem... aby była bardzo ładna wraz ze swym nowym napisem złotemi literami: „Dla Armji Francuskiej!..“ I przytem nie chcę porzucać jeszcze swego miejsca.... Nie mogę.
— Dlaczego Józefie?
— Dlatego, że teraz niemożna...
— Kiedy pan Józef pojedzie tam zupełnie? Józef poskrobał się w kark, objął mnie ponurem spojrzeniem.. i wyrzekł:
— Tego nie wiem... Może dopiero za pół roku, może wcześniej... a może jeszcze później.,. Tego nie można przewidzieć... to zależy...
Odczułam, że nie chce mówić o tem, mimo to spytałam?
— Od czego zależy?..
Wahał się z odpowiedzią, poczem tonem tajemniczym i jednocześnie ekscytującym, odparł:
— To zależy od jednego interesu... interesu bardzo ważnego.
— Ale jakiego interesu?
— Pewnego interesu...
Wypowiedział to głosem porywczym, głosem, w którym nie było złości... ale podrażnienie. Jednem słowem nie chciał tego wytłomaczyć. Nic nie mówił o mnie... to zadziwiło mnie i napełniło okrutnym zawodem... Czyż odmieniłby swe zamiary? Może moja ciekawość i wahanie sprawiły to, że zaniechał myśli pierwotnych?.. Przecież jest to rzeczą zupełnie naturalną, że interesuje się sprawą, którą mam się zajmować i dzielić jej powodzenie lub zawody... Czyżby moje podejrzenia, że to on zgwałcił małą Klarę w lesie, których nie umiałam ukryć, przed nim, wpłynęły na niego do tego stopnia, że się teraz rozmyślił? Uczułam, że serce ściska mi się na myśl, że oto moje nadzieje idą w odwłokę — że może nie spełnią się wcale... Być wolną... siedzieć za kontuarem, jak na tronie, rozkazywać innym, i czuć na sobie spojrzenia tylu ludzi, czuć, że się jest pożądaną i uwielbianą przez tylu mężczyzn!..