Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cji, wogóle życia wewnętrznego!... A na policzkach takie wypieki, jak gdyby już zagarniały je czerwone kwiaty śmierci. Zdawało się, że to nie choroba doprowadzi go do śmierci, ale nadużycie życia, gorączka życia, która w nim jest, która trawi jego organizm i wychudzą ciało... Ach! jaki on był boleśnie ładny, można było wpatrywać się weń i rozmyślać!...
Gdy babka przyprowadziła mnie do niego, leżał na długiem krześle, tak zwanym „leżaku“, trzymając w swojej szczupłej, białej ręce różę bez zapachu. Powitał mnie, nie jak służącą, ale prawie jak przyjaciółkę, której oczekiwał. A ja od pierwszej chwili przywiązałam się do niego z całych sił mojej duszy.
Urządzenie się w Houlgate nie przedstawiało trudności, jak to zazwyczaj bywa w podróży. Wszystko było gotowe, gdy przybyliśmy. Nie mieliśmy nic innego do zrobienia, jak tylko zająć willę obszerną, elegancką, pełną światła i wesołości, z szerokim tarasem, wychodzącym na plażę, zastawionym plecionymi, pstro lakierowanymi fotelami. Z tarasu schodziło się prosto do morza po schodach kamiennych, stanowiących tamę. Fale przychodziły śpiewać na te pierwsze stopnie kamiennych schodów, podczas gdy morze wznosiło się.
Pokój pana Jerzego znajdował się na parterze; przez szerokie okna widać było cudny krajobraz morski. Mój pokój zupełnie pański, obity jasnym kretonem — nawprost pokoju pana Jerzego, z drugiej strony korytarz, wychodzący na mały ogródek, gdzie rozkwitało trochę nędznych drzew trzemielnowych i jeszcze nędzniejszych krzewów różanych.
Jak wyrazić słowami moją radość, moją dumę, moje wzruszenie! Wszystko bowiem to, co zaczęłam doświadczać tutaj, napełniało mnie nieznaną mi dotąd dumą. Obchodzono się tu ze mną jak z damą, ofiarowano mi szczęśliwy byt i komfort, podzielono się ze mną rzeczą napróżno dotąd pożądaną. Byłam jakby należącą do rodziny... Jak to wytłómaczyć? Jedynie przez proste uderzenie pałeczką czarodziejskiej wróżki — dobrocią.