Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie dalsze zamieszkiwanie tej śmiertelnie zimnej izby na strychu.
Tego wieczoru, aby zabezpieczyć się od wiatru i deszczu, pozatykałam okienne otwory staremi spódnicami. I ta chorągiew nad moją głową, niemogąca się swobodnie obracać, skrzeczy tylko podczas nocy nieprzyjemnie, możnaby powiedzieć, że to głos pani, po skończonej awanturze rozlega się po korytarzach...
Początkowe bunty uciszyły się, życie stawało się monotonne, opanowała mnie apatja i skończyło się na tem, ze stopniowo przyzwyczaiłam się bez nadmiernego bólu moralnego. Nigdy nikt tu nie przychodzi, zupełnie jak w wyklętym domu. Czasami tylko, gdy wyjdę i spotkam się z inną służbą, rozmawiamy. Nigdy nic tu się niezwykłego nie dzieje... Wszystkie dni są do siebie podobne, ta sama wciąż robota; te same twarze... Ale tak zaczynam się widocznie stawać podobną do zwierzęcia, że się i do tej nudy przystroić potrafiłam, jakgdyby to była rzecz naturalna. Nawet brak miłości nie bardzo przejmuje mnie, i doszłam do wniosku, iż nie jest znów tak strasznie bolesnem, pozbawienie uciech cielesnych, na jakie jestem skazana, na jakie przedtem już skazałam się, wyrzekając się pana, ponieważ odrzuciłam go stanowczo, gdyż mnie oburzył na siebie swojem nędznem oczernieniem mnie przed panią... Ale on nie wyrzekł się mnie zupełnie, ani też opuścił. Przeciwnie, patrzy za mną oczami coraz bardziej pożądliwemi, z ustami pieniącemi się. Sprawiłam na nim takie wrażenie, o jakiem czytałam w książce już nie pamiętam jakiej, zupełnie patrzy na mnie jak świnia w swoje koryto.
Teraz, gdy dni stały się krótsze, pan przed obiadem siedzi zawsze w swoim gabinecie i djabli wiedzą czem się zajmuje... albo grzebie w starych papierach, katalogach z cenami nasion lub w reklamach aptecznych, albo też przekłada z miną bardzo roztargnioną kartki starych książek myśliwskich... Trzeba go widzieć, gdy wchodzę, zwłaszcza wieczorem, aby zapuścić żaluzje, lub zajrzeć do pieca. Wtedy wstaje, pokasłuje, kicha, parska jak kot, drapie meble, przewraca drobiazgi