Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pnîa to mi obrzydło... Tak obrzydło, te w swoich pałacach, zamkach, wilach i na jachtach, zamieniłem oświetlenia elektryczne dymnem i piewotnem światłem łuczywa. Ach, drogi panie, nie zostawaj bogaczem...
Dickson Barnell westchnął ciężko. Kręcił się czas pewien na poduszkach, poczem zaczął żałobnym tonem:
— Próbowałem zajmować się nauką, filozofią i polityką Czytałem, czytałem wszystkie najmożebniejsze książki. Próbowałem poddać utwory Pawła Bourget’a, Rene Doumich, Melchjora de Vogue, również starannej analizie, jakiej poddaje się złotodajną rudę i chciałem skorzystać z ich myśli.
— Uch! — przerwałem mu — książki te dawno już przesiane są przez różnego rodzaju siła. Z nich pozostała tylko sama treść i waga.
— Cóżem mówił — jęknął nieszczęsny Dickson Barnell — wszystko nic nie warte... Niech pan słucha... Prowadziłem pertraktacje z królem Belgii, to jeszcze typ!... o kupno Belgii. Chciałem przywrócić w niej przepych i obyczaje imperatorów rzymskich... Leopold i ja przyszliśmy do porozumienia, gdy naraz zobaczyłem „Quo vadis?“ w Port-Saint Martin... i nazawsze dostałem wstrętu do heroizmu.. Wszystko nic nie warte!...
Obiad przeszedł nudnie.. Robert Hagman nie był w humorze... Dickson Barnell, z czerwoną twarzą i zapłyniętemi krwią oczyma, pił milcząc.. Jeden Triseps mówił za wszystkich i przeskakiwał z przedmiotu na przedmiot...