Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doczną rozkoszą wdychać zaczął powietrze, przesiąkła zapachem tej skóry i piołunówki.
— Tak, generale.
— I dziwi się pan jej?
— Przyznaję się, generale.
— To skóra murzyna, mój chłopcze.
— Skóra.
— ...murzyna... Tak... Nieprawdaż, wspaniała myśl?
Czułem, że zbladłem, i aż słabo mi się zrobiło z powodu niespodziewanego wstrętu. Lecz zrobiłem wysiłek nad sobą, ażeby przezwyciężyć tą chwilową słabość. Zresztą łyk piołunówki szybko przywrócił równowagę moim organom.
— Rzeczywiście, to świetna myśl, — potwierdziłem.
Generał Archinar — ciągnął dale}?
— Przynajmniej murzyni przesianą drętwieć w bezczynności, i kolonje nasze przydadzą się nam jeszcze. Wszelkiemi siłami staram się to dowieść. Popatrz na tą skórę, młodzieńcze, pomacaj ją... Prawdziwy safjan, nieprawdaż? Nie ustąpi najlepszej skórze kordobańskiej.
Wstaliśmy ze skór i obeszliśmy pokój, starannie przyglądając się pasom skóry, okrywającej ściany pokoju. Generał co chwila powtarzał?
— Świetna myśl, co? Pomacaj pan... Piękne... trwałe... nieprzemakalne... Dobre źródło dochodu!..
A ja, robiąc minę, że pragnę poznajomić się z korzyściami tej nowej gałęzi garbarstwa, zadawałem mu pytania techniczne;