Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ty, co z mej winy stąd idziesz wygnany,
Wszystkiem mi jesteś i za wszystko staniesz,
Tę tylko pewną unoszę pociechę,
Że choć przezemnie wszystko utracone,
Niegodna takąm łaskę uzyskała,
Że Odnowiciel przezemnie świat zbawi.»
Tak rzekła matka nasza, Adam słuchał
Uradowany, lecz nie odpowiedział,
Bo już Archanioł zbliżył się, a z wzgórza
Przeciwległego hufiec Cherubinów
W błyszczącym szyku szedł na stanowisko.
Jak meteory sunęli po ziemi,
Jak mgła wieczorna, nad rzeką powstała,
Gdy się prześlizga przez bagna i prawie
Za piętę chwyta powracającego.
Z pola rolnika. Przed nimi wysoko
Jasno migotał miecz ognisty Boga;
Nakształt komety strasznej, co upałem
Suchym, jak tchnienie libijskiej pustyni,
Pożogę niesie urodzajnym niwom.
Więc przyśpieszając, Anioł ujął ręce
Naszych nieskorych prarodziców, powiódł
Prosto do bramy wschodniej, tam ze skały,
Poprowadziwszy na płaszczyznę, zniknął;
Spojrzą za siebie, a nad całą wschodnią
Granicą Raju, ich jeszcze niedawno
Błogą siedzibą, wiewają płomienie;
W bramie postaci groźne, broń ognista.
Nie mogli łez powstrzymać, lecz je prędko