Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I dziki? Jak tam oddychać będziemy
Powietrzem innem, mniej czystem, zwyczajni
Nieśmiertelności pożywać owoce?»
Anioł jej skargi łagodnie przerywa:
«Ewo, nie rozwódź żalów, lecz cierpliwie
Wyrzecz się tego, coś straciła słusznie,
I nie przywiązuj się zbytnie do rzeczy,
Które twojemi nie są: stąd odchodzisz
Nie sama; z tobą idzie twój małżonek,
Masz obowiązek jemu towarzyszyć:
Gdzie on osiądzie, tam ojczyzna twoja.»
Tu ochłonąwszy z osłupienia Adam,
Zebrawszy ducha, pokornemi słowy
Do Archanioła Michała tak rzecze:
«Mieszkańcze Niebios! Alboś jeden z Władców,
Albo najwyżej z pośród nich wzniesiony;
Z postaci sądząc, Książę nad Książęty.
Łagodnie pełnisz swoje posłannictwo,
Kiedy surowem słowem mogłeś zranić,
Surowym czynem zabić nas. Co tylko
Smutku, zgnębienia i rozpaczy może
Wytrzymać nasza słabość, to nam niesie
Twoja nowina. Porzucić więc mamy
To błogie miejsce, rozkoszne ustronie
Nasze, jedyną w niedoli pociechę?
Tak do niej oczy nasze już przywykły!
Tak każde inne, niegościnne, puste
Wyda się miejsce! I nas nieznające
I nam nieznane. Gdyby nieustanne
Modlitwy mogły zmienić wolę Tego,