Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rzekł, a Archanioł spiesznie się kieruje
Do nizin ziemskich, z nim zastęp Cherubów
Czujnych: a każdy miał cztery oblicza,
Jakby podwójny Janus, postać cała
Pełna błyszczących ócz, liczniejszych niźli
Były Argusa: ni flet arkadyjski
Nie uśpiłby ich, ni różdżka Hermesa.
Tymczasem, aby na nowo powitać
Świat błogiem światłem, wstała Leukotea
I świeżej rosy balsamiczną wonią
Rzeźwiła ziemię. Prarodzice nasi,
Skończywszy modły, czuli nowe siły,
Zesłane z góry, i nową nadzieję
W miejsce rozpaczy; radość połączoną
Z bojaźnią. Adam przyjaznemi słowy
Stan swojej duszy tak wyraził Ewie:
«Łatwo uwierzyć, że wszystko, co dobre,
Z Nieba nam schodzi, lecz trudniej dać wiarę,
Iż od nas może coś wznieść się do Nieba,
I tak przeważnie wpłynąć na myśl Boga,
Iż wolę Jego nakłania, a jednak
To czynią modły, albo jedno krótkie
Westchnienie z ludzkiej piersi podniesione
Do tronu Jego; bo odkąd modlitwą
Pragnę przebłagać Bóstwo obrażone,
Na klęczkach przed niem serce upokarzam,
Wraz mi się zdaje, widzę Go przed sobą
Przejednanego, pełnego dobroci;
Mam przekonanie, że On mnie łaskawie
Wysłuchał, pokój wrócił do mej duszy,