Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W górę, do Nieba, spiesznie straż anielska
Wzniosła się w smutnem milczeniu, już wiedząc
O nowym stanie Człowieka; zdziwiona
Jakim sposobem chytry Nieprzyjaciel
Niepostrzeżenie wemknął się do Raju.
Jak tylko doszła zła wieść do bram Nieba
Wielką w Aniołach obudziła żałość;
Smutek zaciemnił niebiańskie oblicza,
Lecz, że się łączył z litością, nie skaził
Szczęścia Aniołów. Naprzeciw przybyłych
Wyszły gromady Niebian i pytały,
Jak się to stało? Ci przed Najwyższego
Tron pośpieszali, aby dowodami
Słusznemi swoję czujność wykazali.
Łatwo dowiedli jej, a Wszechmogący
Odwieczny Ojciec, ukryty w obłoku,
Tak się odezwał piorunowym głosem:
«Wy, Aniołowie zgromadzeni tutaj,
Potęgi, coście wróciły z wyprawy
Bez powodzenia, niechaj was nie smucą
I nie mieszają te nowiny z Ziemi.
Najszczersze wasze starania nie mogły
Zapobiedz temu, co przepowiedziałem.
Jak tylko wyszedł z piekielnej przestrzeni
Kusiciel, rzekłem, że mu się powiedzie,
Że pochlebstwami nakłoni człowieka,
By wierzył kłamstwom, nawet przeciw Stwórcy
Rzucanym. Dekret mój był tu zbyteczny:
Sam swój upadek sprowadził, bynajmniej
Na jego wolną wolę nie wpływałem,