Ukrzepia w każdej cnocie, ja przy tobie
Czuję się mędrszym, baczniejszym, silniejszym.
Gdyby cielesnej siły trzeba było,
Wstyd, bym w twych oczach nie był pokonany,
Lub oszukany, podniósłby me siły;
Dla czegóż równych uczuć nie doznajesz
W mej obecności? dla czego na walkę
Chcesz się narażać nie przy mnie, przy świadku
Najlepszym twojej cnoty doświadczonej?«
Tak mówił Adam, troskliwy małżonek,
Miłości pełen, lecz Ewa, mniemając,
Że niedowierza jeszcze jej wierności,
Z wielką słodyczą odpowiedź ponawia:
«Jeżeli taki los nasz, jeśli mamy
W ciasnym obrębie mieszkać, przez chytrego
Czy gwałtownego wroga oblężeni,
Nieuzbrojeni dostatecznie, w razie
Gdy kto osobno spotka go w swej drodze,
Jakież to będzie szczęście wciąż w obawie
Nieszczęścia, które przecie nie uprzedza
Grzechu? Ubliżyć mógłby wróg kuszący
Lekceważeniem nieskazitelności
Naszej; ale nie na naszem czole
Myśl podła piętno zniewagi wyciśnie,
To hańba jego. Czego zatem bać się,
Czego unikać mamy? Wszak podwójny
Zaszczyt zyskamy, jeśli się okaże
Zarozumiałość jego błędną w skutku?
Wróci wewnętrzny pokój, łaska Niebios,
Które świadkami będą naszej siły.
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/293
Wygląd
Ta strona została przepisana.