Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Najpierwsza Ewa rzecze do małżonka:
«Adamie, chociaż tak pielęgnujemy
Ten ogród, zioła i kwiaty i drzewa,
Hodując, jak nam to było zlecone,
Dopóki więcej rąk nam nie pomoże,
Usiłowania nasze wprost przeciwny
Wytwarzać będą skutek: co w dnia ciągu
Jako przerosłe obetniem, podeprzem,
Zwiążem, to przez noc, najwyżej dwie nocy
Bujnie wyrośnie, jakby z nas żartując
I tworząc dziczki. Wymyśl jaki środek,
Lub słuchaj mojej rady: lepiej pójdzie
Praca osobno; wybierz gdzie iść wolisz,
Lub gdzie pilniejsza robota; powoje
Obwijaj w koło drzewa; bluszcz pokieruj
Tam, gdzie mu łatwiej przyczepić swe łęty;
Ja zaś w wiosennej róż i mirtów gęstwi
Znajdę zajęcia dosyć do południa.
Bo gdy tak codzień wespół pracujemy,
Nie dziw, że nasze zbiegają się oczy,
Płyną uśmiechy, jaki przedmiot nowy
Do miłych rozmów wciąga nas powoli,
Dzienna robota, choć wcześnie zaczęta,
Małe postępy czyni, aż nadchodzi
Pora wieczerzy niezapracowanej.»
Adam jej na to łagodnie odrzecze:
«Ewo, jedyna moja towarzyszko,
Bez porównania droższa ponad wszystko,
Co żyje w świecie. Dobrze, iż obmyślasz
Sposób najlepszy wykonania pracy,