Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Abdiel, karat bezbożne zagony
Ciężkiemi ciosy: zgromił Aryela
I Aryocha, i obu obalił.
Ogniem poskromił butność Ramiela.
Mógłbym tysiączne przewagi przytoczyć
I tu na ziemi uwiecznić ich dzieje,
Ale wybrani Anieli swą sławą
Zadawalają się w Niebie, i ludzkich
Pochwał nie pragną; ci znów z drugiej strony,
Choć dziwnie byli i silni i dzielni,
Chociaż pragnęli chluby, gdy wyrokiem
Są wykreśleni z Niebios i z pamięci
Świętej, niech znikną w nocy zapomnienia.
Siła w rozwodzie z prawdą i słusznością
Godna nie chwały ale potępienia
I hańby; sławę chce czczą chełpliwością
Zdobywać, szuka czci przez bezeceństwo,
Niech więc milczenie wieczne ją pochłonie.
»Gdy poskromiono tak najpotężniejszych
I w kilku szturmach rozbito szeregi,
Bitwa zwolniała; wkradł się nieporządek,
W niesfornych kupach uchodzili zdrajcy,
Pozostawiając pole pełne zbroi
Strzaskanych, a na stosach stosy
Poprzewracanych wozów z woźnicami
I spienionemi końmi ognistemi.
Co jeszcze mogło trzymać się na nogach
Szło wyczerpane za wojskiem Szatana
Osłabłem, ledwie mogącem się bronić;
Lub bladym strachem zdjęci (po raz pierwszy