Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
114

Już przygoda, już choroba, już każdy niedostatek lżejszy być musi niźli komu innemu, gdy już jedno drugiego onem wdzięcznem upominaniem cieszy, ratuje, i czem może wspomaga. Już zawżdy dwoja radość i żałość dwoja, pospołu z sobą chodzi. Już zawżdy wszytko sporo, bo jedno drugiego o wszytko się radzi, wszytko się nadobnie a rostropnie stanowi, wszystkiego się a wszystkiego sporo przymnaża. Przyjedzie przyjaciel, już mu miło na onę nadobną zgodę a na onę wdzięczną społeczność patrzyć, ano mu oboje usługują, oboje wdzięczną ochotę ukazują, tak iż na równej rzeczy przy onej ochocie woli tam każdy zostać, niźli ondzie gdzieby mu i korcem, zasępiwszy nos, dosypowano.
Nuż gdy się też zasię gdzie między ludzi trefi ona tak wdzięczna a zgodliwa para, w jakiej poczciwości, w jakiej powadze, i w baczeniu osobnem u każdego być musi. Już się to do nich wszyscy kupią, już tu z nimi sobie nadobne rozmówki mają, jnż się tu sobie leda czemu uśmieją. A oni dwa, gdy się trefi między ludźmi co z sobą różno chodzą, a jako wilcy z daleka na się zaglądają, też się im ludzie jako wilkom z daleka dziwują, i owszem się ich strzegą, a żonam uczciwym zakazują aby z takiemi towarzystwa