Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ksiądz nie dałeś, bo nikogo z domu nie wypuściliby bez rewizji...
Ksiądz wyszedłeś ze Sakramentami. Policmajster i setnicy kozaccy wobec zgromadzonego ludu nie śmieli rewidować księdza, idącego z Ciałem Chrystusowym... Między Rosjanami bywają ludzie głęboko religijni...
— Niekoniecznie ów policmajster... ten mógł być trzynastym na Wieczerzy... Ale setnicy zaprotestowali bezwzględnie przeciw temu, żeby księdza dotknąć...
— Zatym ksiądz jest jednym z naszych?
— Bynajmniej. Uczyniłem, jak należało, nic więcej.
No proszę... Dam chleba czarnego, rzodkwi i trochę wina starego, zresztą nic. —
Piotr uczuł się znowu zmrożony wyznaniem księdza, iż nie jest „z naszych“.
Podzielił bowiem świat tylko na tych, którzy walczą za Polskę lub idą przeciw Polsce.
Ale chciał to wypowiedzieć grzecznie.
— Wina nie pijam w Polsce. Tu jest tak mało ludzi wolnych... a przecież tylko wolni z wolnemi mogą pić... —
Zaśmiał się ksiądz, ale tak, że Piotra przeszył ten ostry satyryczny śmiech.
— Ano, zatym nie będzie można rzec:
Nunc est bibendum, nunc pede ligero pulsanda tellus!... Kucharka moja zgotuje żandarmom wieczerzę, a my na sucho ugadamy się.
— Przemilczymy.
— Jako wola.
— Nie zrobię kłopotu?
— Nie robi kłopotu, kto nie lęka się pokotu. U mnie spanie niewygodne, ja śpię sam już w trumnie. Ale tak czy owak — nie możesz waćpan jechać, sa-