Strona:PL Miciński - Xiądz Faust (low resolution).djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kim samym, mrok jedynie widzącym Ahaswerem.
Wysłuchałem z uczuciem czci wybuchu Twej duszy — masz bezwarunkową rację walczyć z garścią, a raczej z tabunem żuiserów, którzy znieprawiają życie nasze przez swe tchórzostwo, zmysłowość, materjalizm, snobizm.
I masz słuszność, że imię polskie idzie dziś w poniewierkę, ale nietyle z powodu wad naszych, ile z powodu braku siły. W położeniu tak krytycznym stokroć ostrzejsze miary przykładać należy do tych możnych egoistów, którzy zajęci są tylko dobrobytem swego rodu, albo czynieniem gieszeftu na nieszczęściu i ogłupieniu mas. Francja dawna wypalała podobną chorobę ogniem i wyrzynała żelazem. Naśladować nie możemy. Jednakże niedość mówisz o wysiłkach ludzi dobrych i mądrych. Żądasz bohaterstwa od całego narodu — to niemożliwe.
Metoda rewolucji była mylną. Zło jest w nas głęboko wszczepione. Raka dziś nie leczy chirurg.
Przed nami robota — podobna do usypywania diun w Holandji, rozbijanych przez Ocean.
Cóż powiesz na tworzenie wysp przez mozolną robotę korali? powiesz, iż życie ludzkie żąda szybszego tempa — w granicach życia jednostki?
Przyznam rację twym żądaniom. Ale cóż robić: jest chmurno, słońca wywołać nie możemy. Jest duszno, serce z trudem bije — jak podczas wybuchu Wezuwjusza. Tu jednak zaleconą jest nie ucieczka, lecz wytrwałe szukanie porozumień między najlepszemi jednostkami wszelkich narodów — i praca żarliwa, jak nabożeństwo.
Co zaś do gniewu — ten bywa ożywczym piorunem. Chrystus bił powrozami łajdactwo w świątyni, mo-