Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chybotań wodnych; władnął teraz Jaźnią, jak mityczny heroj.
— Ty wiesz, rzekła: noc taka nie powtórzy się już w zodjaku mego życia.
Rozkwitam tej nocy i tej nocy zabłyśnie, jak meteor, kwiat mojej duszy.
Jeśli możesz zapomnieć dla mnie o swym nieszczęściu, przyjdź.
Jeśli możesz być Zdobywcą świata, który na rydwanie jadąc, nie patrzy, na kogo wstąpią kopyta jego mrocznych rumaków — z gwiazdami na naczelniku swych łbów — przyjdź.
Jeśli możesz zemną wejść do groty Króla Wężów i tam nowe prawa napisać dla Polski — idźmy tam.
Nie możesz tego uczynić samotny, jak dawniej. Jakąż mocą będziesz się nakarmiał w tych złowrogich pustyniach? — Ty, który masz niebo nicości nad sobą, noc antarktyczną w swem sercu — i tylko głęboko tam, najgłębiej — niedojrzany pieni się Ocean strasznej nieohamowanej, nie z tego świata — metafizycznej radości!
Ja widzę Twą istotę —
i dlatego niema okrutniejszej dla Ciebie, niż moja gwiazda. Wyrzekam się marnych form, zwietrzałych słów — dla najgłębszej istotności, którą tworzymy my dwoje — w Nieskończeniu!
Patrz, zanim ten księżyc będzie zakryty chmurą, która się do niego zbliża, zanim nagą mnie zamrozi ten wicher —
przyjdziesz do mnie kochanku Błyskawicy, jakiego nie miała Heloiza, ani Sziakuntala!
Przyjdziesz. Lub jeśli nie przyjdziesz, zapadnie między nas otchłań większa niż ta, która roździeliła Hewę, idącą za Wężem, od Archanioła.