Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Władysław. Ależ będziesz się nudzić duszyczko.
Janina. Jak cię kocham, tak nie. Ja sobie tu usiądę przy was z robótką, o! tak (siada) i będziemy rozmawiać?
Kamilla (do Adolfa). A my może zagramy sobie.
Adolf. Z ochotą.
Karmilla. A może pan wolałby porozmawiać?
Adolf. To będziemy najprzód grać, a potem rozmawiać, a w przestankach... (całuje ją w jedną i drugą rękę kilkakrotnie).
Kamilla (grożąc mu z uśmiechem, siadając). Bo się panu sprzykszy prędko, jak będzie tak często.
Adolf (całując znowu). Ręczę pani, że nie (siadają).
Janina. Franciszku, samowarek.
Franciszek. Duchem będzie, proszę pani.
Kamilla. No, zaczynamy razem, raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy, (grają sonatę).

(Kurtyna spada).