Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzy i kamizelkę dałem wyprać Walentowej i wszystko na nic.
Telesfor. Franciszku, bój się Boga, coś ty zrobił, tu tyle gości, a tyś strąbiony.
Franciszek. To wszystko z desperacji, proszę pana. Piję, bo, bo, mnie serce boli, że ja (płacze) na moje stare lata tegom się doczekał.
Telesfor. No, no, daj pokój stary, idź, wyspij się, to ci ulży (odwraca się od niego).
Franciszek (idzie w głąb). Ja spać? — O! to mnie pan nie zna. Człowiek ma także swoją ambicję, ja się tu nikomu nie pozwolę posponować (bierze tacę z kieliszkami). Ja im pokażę, kto tu panem (wychodzi do salonu i zaraz po jego wyjściu słychać brzęk stłuczonego szkła).
Telesfor. A tam co? (patrzy). Masz tobie!
Kamilla (z drugich drzwi z lewej). Co się stało?
Telesfor. A Franciszek urżnął się jak nieboskie stworzenie i teraz awantury wyprawia. Idźno go namów, żeby położył się spać, bo wam wszystko szkło wytłucze.
Kamilla (idzie do salonu). Biedny Franciszek!
Telesfor (skrobie się za uchem, siada przy stoliku do kart). No, jakoś nam ten bal nieszczególnie się zaczyna. Same fatalności.

SCENA X.
TELESFOR — KATARZYNA — CIUCIUMKIEWICZ z czterema córkami — TECIA — MIECIA — LOLA — MANIA — JANINA — potem ADOLF.
(Mania choć już nie tak młoda ma krótką sukienkę, szarfę i krótkie włosy po dziecinnemu).