Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Adolf. Złamie pani nóżkę; jakże pani potem będzie tańczyć?
Kamilla. Złamię to swoją, nie pańską. Niech mi Franciszek da rękę (schodzi z pomocą Franciszka).
Adolf (zbliża się do niej). Jeszcześmy się nie przywitali (podaje jej rękę).
Kamilla. Obejdzie się. Mówiłam już raz panu, że się gniewam.
Franciszek (wynosząc stół a potem stołek). No, ci się muszą dopiero rzetelnie kochać, bo się ciągle kłócą.
Adolf. Ale pomimo tego można panią prosić do pierwszego kadryla?
Kamilla (krótko). Już tańczę.
Adolf. To do drugiego.
Kamilla. Do drugiego także już jestem zaangażowana.
Adolf. Któż się tak pospieszył?
Kamilla. A panu co do tego?
Adolf. No to może do mazura?
Kamilla. I mazura i polki i walce, wszystko już mam zajęte. Jestem zaangażowaną na cały wieczór.
Adolf. Tak?
Kamilla. Tak.
Adolf. Ha, to i ja będę się musiał postarać o inne danserki. Ja myślę, że ich nie braknie dzisiaj (kłania się żartobliwie). Pani! (odchodzi na lewo do pierwszych drzwi).
Kamilla (d. s.) Możeby mu dać choć jeden taniec? (biegnie za nim). Panie A... (wraca się) Nie, muszę go ukarać, bo zasłużył na to.