Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kamilla (j. w.). Panie! — bardzo proszę — bo powiem wujaszkowi.
Adolf (błagalnie). Panno Kamillo!
Kamilla (głośno). Wujaszku!
Telesfor (z fajką w ustach, nie oglądając się, zapatrzony w szachy). A co tam takiego?
Kamilla. Bo tu pan Adolf jest niegrzeczny.
Telesfor (j. w.). No, no Adolfku bądź grzeczny — pocałuj ją w rękę na przeprosiny.
Adolf (ucieszony). A widzi pani, wujaszek pozwala... (porywa jej rączkę i opsypuje pocałunkami).
Kamilla (wyrywając mu rękę). Panie! bo się naprawdę pogniewam. Pan wiesz, że ja tego nie lubię. Graj pan.
Adolf. Zaraz (zaczyna grać).
Kamilla. Przecież pan ma dwa takty pauzy.
Adolf (przestaje grać). Prawda, dwa takty pauzy.
Kamilla. Ach jaki pan dziś nieznośny, no zaczynajmy... (zaczyna grać). Raz, dwa, trzy — raz, dwa, trzy — teraz dopiero pan (grają oboje sonatę Beethovena, jednak tak, aby nie głuszyli rozmowy innych osób.
Władysław. Na wuja pociąg.
Telesfor (zapatrzony w szachy, podnosząc palec do góry). Zaraz zaraz, bo ja tu mam planik kapitalny, tylko, (nuci) i chciałbym i boję się, (mówi) E! Co tam! starosta albo kapucyn, naprzód! (suwa piona i nuci) naprzód, naprzód marsz rabiata, na podbicie reszty świata.
Franciszek (w białym fartuchu do pasa, wychodzi z lewej strony z drugich drzwi i idzie do grających w szachy). Proszę panów, pani się pyta, czy tu nakryć do kawy?