Przejdź do zawartości

Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chlapnął! Bo widzisz, my malarze mamy taką swoją gwarę, osobny język, jak cyganie. Siedzi się między Niemcami, najczęściej w piwiarni, lub kawiarni, przy brzęku kufli i stukaniu kul bilardowych, to człowiek po ludzku gadać zapomni, a już z kobietą — to zdechł pies, bo tam u nas kobiety na lekarstwo nie znajdzie.
Fela. A Polek niema?
Antoś. No, są — modelki albo kelnerki, ale to się nie rachuje, bo to zresztą wszystko Niemki.
Fela. A Polek niema?
Antoś. Trafiają się i Polki tu i ówdzie, ale to takie, pół chłopca, pół kobiety, najczęściej postrzyżone krótko, jak pudle. Z takiemi to niema żadnej przyjemności. Bo u mnie, kiedy kobieta, to już całą gębą, ot, jak nie przymierzając, kuzyneczka. (Wesoło). He, he, żeby my to coś takiego mieli w Monachjum, toby dopiero była pycha, że klękajcie narody. Jabym gadał wtedy dzień i noc bezustanku.
Fela (śmiejąc się). Wnetby się uprzykrzyło.
Antoś. O! nigdy w życiu, bo ty Feluniu masz coś takiego, że gdy patrzeć na ciebie, to się człowiekowi robi tak miło, tak przyjemnie... Ale co to — odchodzisz już?
Fela (pomieszana, zapłoniona, nie patrząc na niego). Muszę, mam zrobić bukiet stryjence.
Antoś (zatrzymując ją). Bukiet nie ucieknie. Jeszcze chwileczkę.
Fela (j. w.). Muszę, muszę, stryjenka czeka. (Ucieka na prawo).