Strona:PL Michał Bałucki-Zaklęte pieniądze.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stał przed laty szałas, gdzie podróżni mogli się schronić przed deszczem i przenocować. Szałas ten zniszczał. Dziedzic Szaflarski postawił drugi, ale go górale zburzyli, bo grunt, na którym go postawiono, jest w procesie. I dziedzic i gmina roszczą sobie prawo do niego. Zdawałoby się, że tu, gdzie tyle jest ziemi i lasu, ludzie nie mają powodu kłócić się o posiadanie lada kawałeczka; tymczasem między dziedzicami Szaflar i Zakopanego toczą się zacięte i długie procesa o ziemię, o prawo własności.
W braku szałasu, musieliśmy noc przepędzić na otwartem polu. Tak przynajmniéj zamyślałem zrobić, ale Jędrek zrobił mi niespodziankę i z pomocą siekierki prędko przyrządził mi mały namiot z cienkich smereków (świerków), który przykrył gęsto gałązkami i wysłał mchem. Przed namiotem naniecił ogień, który podtrzymywał do samego rana, by chłodna noc nie dała mi się bardzo w znaki. — Mimo to, było mi tak zimno, że o trzeciéj zbudziłem się i dla rozgrzania puściłem się zaraz w drogę. — Koło Łyséj polany, spotkaliśmy obławę na niedźwiedzia, który pokazał się w tamtych stronach. Niedźwiedź jest rzadkością w Tatrach.
Z Głodówki, gdzieśmy się zatrzymali dla odpoczynku i zjedli resztę naszych zapasów, pokazywał mi Jędrek węgierskie Tatry, a szczególniéj Łomnicę i inne szczyty. Są one znacznie wyższe od tych gór, które stoją na polskiéj stronie. Przez tak zwany polski grzebień można przejść od morskiego oka na węgierską stronę — na Śpiż. Osoby, które chcą zwiedzić Łomnicę — najwyższą górę w Tatrach, tędy przechodzą do Szmeksu, który leży