Strona:PL Michał Bałucki-Zaklęte pieniądze.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miejscu, z tym samym napisem. Drugi taki kamień młyński leży nieco niżéj nad rzeką. Otóż mówią o tych kamieniach, że je wiózł tędy młynarz od rudy za czasów, gdy tu były kopalnie złota, a wiózł je nie z potrzeby, jeno że się założył, iż we święto przewiezie je do wsi. Za tę dumę i nieuszanowanie święta Pan Bóg go ukarał, bo w tem miejscu kamień spadł z wozu i zabił go. Mogiła jego znajduje się o kilka kroków od kamienia. Poznać ją można po stosie suchych gałęzi, które każdy przechodzący góral rzuca. Gałęzie te co trzy lata palą, i znowu nowy stos rośnie. Jestto bardzo stary zwyczaj, to rzucanie gałęzi na mogiłę.
Niedaleko za mogiłą młynarza wąwóz właściwy kończy się, ściany się rozszerzają i zamieniają w lesiste wzgórza, a Pyszna występuje na tle nieba w całej okazałości. Zwróciliśmy się na lewo ku smytniańskiemu szałasowi, który był jeszcze zamieszkały. Dwa wielkie, białe, liptowskie psy, jakich górale używają do strzeżenia owiec, wybiegły ku nam i poczęły ujadać, pokazując nam białe zęby i czarne podniebienia. — Za chwilę pojawił się na wzgórku mały juchasik, odwołał psy i zaprosił nas do szałasu. Trafiliśmy właśnie na robienie serów, które odbywa się w ten sposób, że owcze mleko, zmienione podpuszczką, warzą w dużym kotle zawieszonym na środku szałasu, i gdy twaróg zbiegać się zaczyna i oddziela się od serwatki, baca zanurza w kociół ręce, łowi niemi kawały twarogu, ugniata i potém wkłada w drewniane foremki. Czystą serwatkę zielonawego koloru zlewają do naczyń i wysełają chorym do Zakopanego, jeszcze ciepłą. Jest to tak zwana żéntyca. Resztę zaś serwatki zmiesza-