Strona:PL Michał Bałucki-Prosto z pensyi.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wody, ma wejść do kąpieli. Gdyby był się zaraz pokazał, byłaby mu prędko wyrecytowała przygotowane w głowie podziękowanie i koniec. Ale Adam jak na złość nie pokazywał się. Co kto drzwi otworzył, jej krew uderzyła do głowy, a serce puk, puk, prędko i głośno, że aż biała sukienka drżała od tego; spuszczała oczy i na usta już wysunęły się pierwsze wyrzeczone wyrazy; „czuję się w obowiązku podziękowania panu za narażenie się” i t. d.; ale za każdym razem spotykał ją zawód, bo zamiast Adama, pojawiła się to dziewczyna z półmiskiem, to panna Ksawera z kluczykami, to karbowy po dyspozycye. Już obiad się kończył, a Adama nie było; co dziwniejsza zaś, dziadkowie wcale nie byli zdziwieni jego nieobecnością i nie pytali o niego.
Na kawie także go nie było i przy kolacyi się nie pokazał. Janina w głowę zachodziła, co się stało. Miała ochotę spytać się dziadków, ale się bała, by nie sądzili, że jej tęskno bez niego. Na drugi dzień jednak, przechodząc niby przypadkiem koło stajen, zapytała Antka fornala, czy nie wie, gdzie jest pan Adam, bo starszy pan go potrzebuje. Parobek rozśmiał się jej w żywe oczy.
— Cóż tak śmiesznego? — spytała urażona.
— E, bo panienka się pyta, a niby to panienka nie wie, że pojechał.
— Nie wiedziałam. A dokąd pojechał?
— Czy ja wiem? Walek będzie pewnikiem wiedział, bo on go woził. Walek! — zawołał donośnym głosem na całe gardło — panienka się pyta...
Przerwała mu coprędzej Janina, z obawy, by dziadek przez okno nie usłyszał, że się dopytuje o Adama. Wolała sama pójść do Walka, który w szopie kręcił powrósła, i zapytała go niby od niechcenia, w przechodzie, dokąd pan Adam pojechał.
— Juści do ojców swoich.
— Na długo?
— Albo to on powiedział?
Powinna była ucieszyć się tą wiadomością, że sobie