Strona:PL Michał Bałucki-Prosto z pensyi.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie łatwiej będzie można ocucić ją i przebrać. Potrzebowała przedewszystkiem suchego ubrania i ciepłej pościeli. Przyszło mu jednak na myśl, że takie nagłe pojawienie się z nieprzytomną może przerazić staruszków. Wahał się sam w sobie, gdy w tem ujrzał od dworu biegnących ludzi, a między nimi rozpoznał dziadka. Pastuch bowiem, pasący bydło, widział ze wzgórka całą katastrofę na rzece i dał co tchu o tem znać do dworu. Dziadek z ludźmi pospieszał na pomoc, a w połowie drogi spotkał Adama z omdlałą Janiną.
Adam zdaleka już uspokoił przestraszonego staruszka, że niebezpieczeństwo minęło, że Janina ocalona, tylko z wysilenia i przestrachu omdlała. Pobiegli ludzie, wzięli ją na ręce i zanieśli do dworu. Inni zaś poszli ratować Michała. I ten się jakoś szczęśliwie wydobył z niebezpieczeństwa; konie pociągnęły go wraz z powozem na płytsze miejsce, a ludzie z młyna pobiegli doń z pomocą. Całego nieszczęścia było tyle, że się napił dużo wody razem z piaskiem, który ciągle wypluwał, i że u powozu dyszel się złamał. Najgłówniejsze, że panience nic się nie stało.
Gdy się dostała do ciepłego łóżka, pod troskliwą opieką dziadków, wnet przyszła do przytomności. Babka aż się rozpłakała z radości, gdy ją zobaczyła otwierającą oczy.
— Oj ty, ty, nic dobrego — mówił dziadek, burcząc ją — tyle nam strachu napędzić!
— Dajże jej pokój — wstawiała się babcia — nie widzisz, że biedactwo ledwo żyje? Może poleweczki winnej, co? to cię rozgrzeje. Zaraz ci przyniosę.
— Widzisz — burczał znowu dziadek po wyjściu babci — cobyś nam narobiła zmartwienia. Gdyby nie Adaś, kto wie, coby się stało?
Panienka skrzywiła się, jakby po wypiciu gorzkiego lekarstwa.
— Więc to był on?
— A on, którego tak niecierpiałaś.
— Teraz go więcej jeszcze nie cierpię — odrzekła z zaciętością.