Strona:PL Michał Bałucki-Prosto z pensyi.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze więcej, gdy się dowiedziała — także od owej koleżanki, która tak dobrze obeznana była z ustawami kościelnemi — że zerwanie małżeństwa w podobnych wypadkach może nastąpić jedynie za zgodą obu stron. Wtedy to Janinka postanowiła sobie, że zmusi Adama postępowaniem swojem, aby wyrzekł się swego zamiaru. „Będę — mówiła sobie — dla niego nieznośną, będę mu dokuczała tak, że mu odejdzie z pewnością ochota do tego małżeństwa.
I oto mamy wytłomaczenie zagadki, nad którą Adam i dziadkowie łamali sobie napróżno głowę.
Minęły już dwa tygodnie, a panna w niczem nie zmieniła się dla niego.
Nadeszła niedziela, druga niedziela pobytu jej w domu dziadków. Przez dwa dni przedtem panowały ulewne deszcze i rzeka przez którą trzeba było przejeżdżać do kościoła, przybrała znacznie. Janinka jednak uparła się jechać na sumę, pomimo że ani dziadek, ani babka się nie wybierali. Dziadek był trochę niezdrów, narzekał na darcie w nogach, babcia znowu miała zajęcia gospodarskie, bo jutro wypadał jarmark w miasteczku, na który trzeba było coś przygotować. Radzili staruszkowie i wnuczce, aby się w domu pomodliła. Ale na upór nie ma lekarstwa: gwałtem jechać i jechać zachciało się pannie. Oprócz modlitwy, ciągnęło ją to tam jeszcze, że może na poczcie będzie list od Zosi, której przybycia nadaremnie oczekiwała codzień; rada więc była jak najprędzej dowiedzieć się o przyczynie zwłoki.
— No, to poślemy Michałka na pocztę — perswadował dziadek.
Nie i nie! Ona sama chce być w kościele i na poczcie.
— Gdyby choć Adam był w domu, to pojechałby z tobą i byłbym spokojniejszy.
To przypomnienie Adama jeszcze ją więcej podrażniło Zaczęła tłumaczyć dziadkowi, że Michał powinien mieć przecie większe zaufanie, niż pan Adam; że ten pan Adam tak już dziadka zawojował, iż bez niego już nic zrobić nie