Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan baron postanowił na drugi dzień ponowić eksperyment, a tymczasem przez resztę dnia nie wychylił się z domu, by nie spotkać się z celem swych życzeń, bo z planów jego wypadało, a może i z wiary zabobonnej, że spotkanie się w kościele będzie wróżbą dobrą i znajomość jego utrwali się przez kościół katolicki, czyli przez ślub.
Następnego więc dnia znowu zjawił się w kaplicy. Tym razem szczęście już na pół mu sprzyjało, spotkał się tam bowiem z panią radczynią. Panna Pelagija dla bólu zębów nie wychodziła tego dnia z domu.
Pani radczyni ujrzawszy w kaplicy barona zadrżała z radości, wzruszenie to przypisywała temu, że widok barona przypominał jej drogiego męża, którego obraz niezatarty piastowała z nieposzlakowaną wiernością w duszy, niespokojnie oczekiwała chwili, w której baron ukończy modlitwy, by go przywitać i zapytać o nowiny z domu, od męża. Baron jednak niesłychanie długo przewlekał praktyki religijne, czem zniecierpliwiona pani radczyni zdecydowała się na krok, który złe języki mogłyby sobie źle tłumaczyć, a z którego jednak przywiązanie mał-