Przejdź do zawartości

Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ogarni nie było, a soby, które pan baron zapytywał o to, patrzały się na niego z politowaniem i przestrachem jak na człowieka dotkniętego chorobą mózgową. Pan baron zmiarkował po oczach tych osób, że jakąś grubą niedorzeczność popełnił, pytając się o księgarnię, a że na złodzieju czapka gore i pan baron obawiał się, by mu z twarzy nie wyczytano, że myśli za pomocą książki do nabożeństwa starać się o pannę Pelagiją, zaprzestał dalszych poszukiwań i bez książki wrócił do domu. A że następnego dnia chciał się sprezentować tym paniom nie w domu, ale w kaplicy, a do tego pierwszego występu, jeżeli miał odpowiedni efekt zrobić, książka do nabożeństwa była niezbędną; przeto pan baron wiedząc, że nie będzie znowu tak ściśle kontrolowany, zdecydował się wziąść zamiast książki do nabożeństwa słowniczek francuski, nie ubliżający wcale formatem, ani oprawą książkom religijnym.
Tak uzbrojony w powagę i pobożność zjawił się pan baron w kaplicy o godzinie, w której zwykle pani radczyni z panną Pelagiją udawały się na nabożeństwo i tu okiem bacznego strategika wyśledziwszy i obrawszy sobie punkt,