gała; wypito potem zdrowie radcy dobrodzieja, którego radość i wino tak rozmarzyło, że się chwiał i kołysał, jakby stał na statku wśród burzy. A gdy jeszcze wypito za pomyślny powrót pani radczyni, poczciwy radca tak się rozserdecznił i rozbeczał, że go mokrego od potoku łez i potu wynieść musiano do sypialni.
Tak się zakończył ten uroczysty wieczór św. Zofii.
W trzy dni potem pani Zofija odprowadzona przez szczuplejsze już gronko znajomych i życzliwych udała się na dworzec kolei. — Tu rozstając się z mężem płakała, mdlała, że aż baron po krople trzeźwiące do apteki biegać musiał, a obecni temu aktowi czułości mężowie stawiali ją za przykład swym żonom i mówili: patrzcie! oto mi żona. Czem wyrządzali grubą niesprawiedliwość panu Rzepskiemu, który wprawdzie nie mdlał, ale beczał jak dziecko i łzy i krople potu hurtem zgarniał co chwila w fularową chustkę.
Za panną Pelagiją nikt otwarcie płakać się nie ośmielił; ale z głębokich i tęsknych spojrzeń pana Eustachego i barona, jakie rzucali
Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/29
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.