Przejdź do zawartości

Strona:PL Michał Bałucki-Ciężkie czasy.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bajkowski. Jasiek! (śmieje się). Widzisz, jak usłyszał.
Giętkowski (za okno woła). Przejedź no parę razy koło gazonu. (Do obecnych). A co? C’est de plus grand chic? Hrabia Artur ma kubek w kubek takie landan, takie konie, szory, wszystko. — On peut le dire, że my mamy toujours jednakie gusta — a przytem uderzające podobieństwo, stąd często zabawne qui pro quo. (Idzie do Żuryły — gdyż inni odchodzą na bok, żeby ich nie nudził). Raz naprzykład — uważasz — (spostrzegłszy, że to nieznajomy). A, pardon. (Do Lechickiego, półgłosem). Qui est cette personne?
Lechicki. Panowie się nie znacie — pan Żuryło — pan... (Dalej po cichu).
Petronela (z udanem zajęciem). Więc Karlsbad tak się paniom podobał?
Aurora. Ależ to, je vous assure prawdziwe Eldorado. To nie nasze galicyjskie wody. Powiadam pani, co za stroje, jakie zabawy.
Idalia (chuda, wysoka, malowana, sentymentalna) A jaka okolica!
Aurora (patrząc na córkę z miłością). Moja Idalcia przepada za naturą.
Bajkowski (do Kwaskiewicza). A sama tyle sztuki używa. (Śmieje się ukradkiem i pokazuje gestem, że się maluje).
Aurora. Ażebyście państwo wiedzieli, co za towarzystwo! Une créme du société z Paryża, z Londynu, z Ameryki — tout le monde — pełno hrabiów, baronów, książąt.
Bajkowski (do Żuryły). Słyszysz pan, już wyjeżdża z hrabiami.
Aurora. A wszystko to takie grzeczne i uprzejme. Idalcia była tak emablowana, adorowana.
Giętkowski (zbliża się, odszedłszy od Lechickiego). Opowiedz no ma chère państwu o tym księciu...
Aurora. O księciu Tutafoni?
Bajkowski (śmiejąc się). Tutafoni!... Także nazwisko!
Giętkowski (poważnie). Bardzo znakomite — parole d’honneur — czytałem w almanachu. Jest to familia włoska, ale od dawna już we Wiedniu osiadła, skuzynowana z najwyższemi sferami. Cioteczna siostra księcia, jest rodzoną stryjenką żony jednego z ministrów — a stąd osobą niezmiernie wpływową.
Aurora. No i wyobraźcie sobie państwo, że tak wysoka figura, taki pan, taki magnat, fatygował się własnoręcznie, aby podnieść Idalii książkę, którą ona zostawiła przez zapomnienie w Belle-vue na ławce.