Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Byłaby lepiej zrobiła, nie zdejmując rękawiczek — sarknął Jerzy — zawsze musi się pochwalić swemi białemi rączkami.
— Jeżeli zginę, oddaj jej ten relikwiarzyk i powiedz, żem go miał na piersiach.
— Co za niedorzeczność! — mruknął Jerzy, ruszając ramionami.
— Oto list do matki — rzekł Bernard drżącym głosem.
Brat wziął pismo w milczeniu i schował do szkatułki, a Bernard tymczasem zawiązywał wstążki, których noszono wtedy wielką ilość przy każdem ubraniu.
— Może to już czas? — zapytał przypasując rapir.
— Nie jeszcze, możemy zjeść śniadanie.
Obaj zasiedli do stołu, zastawionego winem i ciastem. Rozmawiali o błahych i obojętnych przedmiotach, starając się ukryć wzruszenie, któremu nie mogli się obronić.
Kapitan wstał pierwszy.
— Idźmy — rzekł zmienionym głosem.
Nasunął kapelusz na oczy i wyszedł. Nad brzegiem czekało już czółno, które przewiozło ich na drugą stronę Sekwany. Przewoźnik domyślił się celu rannej wycieczki i wiosłując żwawo opowiadał, że miesiąc temu dwóch panów, z których jeden nazywał się hrabia de Comminges, wynajęło od niego łódź, żeby w niej odbyć pojedynek. Tamten pan, którego nazwiska nie pamiętał, został