Strona:PL Melchior Pudłowski i jego pisma.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Głowa barzo niewolna, serce rozpalone,        185
Członki insze już prawie napoły zmorzone.
Chcę przemówić, lecz język namniej nie chce służyć;
Nie dziw, gdy serce chore, trudno go więc użyć.

Położę się zaś potym; słońce dobrze weszło,
A mnie też już płomienia troszeczkę odeszło.        190
Pocznę sobie rozbierać te przymioty twoje,
Pocznę dopiero znowu wszytki myśli swoje
Obracać ku twym służbom, nakoniec swobodę
Tobie swoję już oddać; wżdy-ć kiedy pogodę
Taką mi Bóg da, iż ty wspomnisz jednak na mię,        195
Mając w ręku nie lada wiary mojej znamię.
Lecz wolność, przez której świat nie stoi za jaje,
Wolność lepsza nad złoto, ta dobrą myśl daje,
W tej, by siadł człek o chlebie a o zimnej wodzie,
Smakuje wszytko rado w nadobnej swobodzie.        200
Nastawiaj zaś półmisków, jakich chcesz, w niewoli,
Patrząc na nie, aż głowa człowieka zaboli.
W tej nic mię nie ucieszą ściany marmurowe,
Ani serca przydadzą i skrzynie fladrowe.
Coż chcesz więcej odemnie za znaku miłości,        205
Mojej wiary i statku, mojej uprzejmości?
Dałem wszytkę swobodę, dałem myśli swoje,
Dałem serce, nakoniec przednie skarby moje.
Bych miał i złote góry, mnieby wżdy ważyło
Więcej nad złoto, zdrowie każdemu z nas miło.        210
A gdym ci to już oddał, com miał nadroższego,
I doniósł z chęcią wielką do serca twojego,
Słuszniebyś na tę pomnieć mą powolność miała,
Której-eś już po części na oko doznała.

Ale cóż za głos znowu jakiś wdzięczny słyszę?        215
Ucha do drzwi nałożę, trochę się uciszę.
Wierę muzy, a ta ich k tobie mowa była,
Jedno nie wiem, jeśliś ty w ten czas ocuciła.

Piękna panno, której my równia nie najdujem,
Piękna panno, której to śmiele przypisujem,        220