Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/391

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   365   —

przygnębiające wrażenie, a gdy im opowiedziałem szczegóły zajścia, wręcz wierzyć nie chcieli. Ich zdaniem, od Jordana nic dobrego spodziewać się nie było można, i powinienem był przygotować się na to, że każe mię zamordować za zuchwałe obejście się z jego podwładnymi. Ja jednak byłem jak najlepszych myśli i, korzystając z czasu, udzieliłem im wskazówek, jak mają się zachowywać wobec Jordana.
Niebawem przyniesiono nam mięsa, soli, wody i butelkę wina. Więcej nie mogliśmy chyba wymagać, skoro nawet dla każdego z nas przeznaczono po dwa cygara. Usiedliśmy na ziemi, a spożywszy posiłek, za paliliśmy cygara. Poza drzwiami, w pokoju generała, przez długi czas panowała cisza, i dopiero w jakieś cztery godziny po zamknięciu nas posłyszeliśmy tam przyciszoną rozmowę i odgłosy kroków, poczem odryglowano drzwi i uchylono je zaledwie tyle, że po wstała szpara na szerokość ręki, przez którą przemówił do mnie generał:
— Dotrzymałem panu słowa: sennor Jordan przybył i oczekuje na pana, ale wprzód musisz pan dotrzymać swego przyrzeczenia i oddać nam rewolwery.
— Proszę — rzekłem, podając mu je. — Kiedy będę mógł rozmówić się z sennorem Jordanem?
— Natychmiast.
— Czy możemy wyjść wszyscy?
— Nie, tylko pan wyjdziesz.
I otworzył drzwi przede mną.
W przyległym pokoju sytuacya zmieniła się o tyle, że obaj oficerowie i generał zaopatrzeni byli w rewolwery, przy jednym zaś ze stołów siedziało trzech ludzi, z których dwaj mieli na sobie uniformy oficerskie, a trzeci, zajmujący naczelne miejsce, ubrany był po cywilnemu. Przed każdym z nich leżał pistolet. Koło drzwi stał major Cadera, uzbrojony w dwa pistolety. Blady był, jak ściana; widocznie uderzenie mej pięści nie było lada jakie. Z oczu wyglądała mu nietajona chęć zemsty. Czułem to aż nadto. A grozy położenia