Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   359   —

— Otóż dowiedz się pan, że za dziesięć minut kule z tych dwunastu karabinów znajdą się w pańskiej głowie.
Powiedział to tonem poważnym, i wiedziałem, że nie dla postrachu jedynie. Wróciwszy na poprzednie miejsce, gdzie stał major, rzekłem:
— Pan generał wyrzekł słowa, które dla mnie wcale miłe nie są. Śmiem jednak zauważyć, że, mimo twierdzących odpowiedzi na pańskie pytania, nie popełniłem nic takiego, za coby mię można było ukarać choćby w najlżejszy sposób, a cóż dopiero skazywać na śmierć przez rozstrzelanie. Lecz nawet przypuśćmy, żem istotnie popełnił coś złego, to jeszcze przysługuje mi prawo przesłuchania przez upoważniony do tego sąd.
— Owszem, ja i ci dwaj oficerowie tworzymy właśnie w tej chwili sąd.
— Ach, tak! A gdzież jest mój obrońca? — Niepotrzeba tu żadnego obrońcy.
— Nie? A czy byłem przy tem, gdy mię oskarżano?
— To rzecz zbyteczna, to formalność. Tu obowiązuje stan wyjątkowy. Że się pan porwałeś na oficera, winien jesteś zbrodni, i za to właśnie będziesz pan rozstrzelany.
— Więc nie jest możliwe żadne odwołanie się do wyższych instancyi?
— Nie. Mam od naczelnego wodza zupełne pod tym względem pełnomocnictwo.
— Czy mógłbym wiedzieć, jak się nazywa ta wysoka osobistość?
— Lopez Jordan.
— Jordan? Jeżeli tak, to bezwarunkowo domagam się rozmowy z nim.
— Jego tu niema! Lecz choćby i był nawet, nie spełniłbym pańskiego żądania, bo nie mogę przecie obarczać go takiemi drobnostkami.
— A co się stanie z moimi towarzyszami?
— Zostaną wcieleni do naszej armii.
— Otóż posłuchaj pan, panie generale. Mam do