Przejdź do zawartości

Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  59  —

ku wodzie. Leżące na ziemi zwierzęta przestraszyły się także i powstawszy, pędziły jakby szalone pomiędzy chaty i ludzi. Kurdowie biegli w przestrachu do mieszkań, ażeby z nich ratować dobytek. Nikt nie uważał na pistacyę; ja byłem już przy niej, gdyż mogłem szybko poucinać te kilka gałązek topoli, które mi tamowały drogę do środka.
— Jestem przy was! — temi słowy pocieszyłem te trzy nieszczęśliwe osoby. — Nasamprzód was dwoje oswobodzę, a potem syna waszego zdejmiemy z krzyża.
— O święta Marryah, Matko boleści, jakżeż dziękuję Tobie! — zawołała Kurdyjka, kiedy spadły z niej pęta pod ostrym mym nożem. — Matką Boleściwą nazwał Cię syn mój; oddaję Ci go w służbę!
— O Salib Iza! — zawołał mąż jej. — Jesteś większym od Mahometa! Niewiasto, nie znam twej Matki Boleściwej tak, jak ty, ale od dzisiaj cześć Jej będę oddawał.
Oboje byli wolni. Jedno cięcie ku górze, a nogi syna były oswobodzone. Wziąwszy nóż w zęby, wdrapałem się tyłem pnia pistacyi ku górze i wskoczyłem na lewe ramię poprzecznej belki. W tej chwili nadbiegł Halef, przebywszy otwór dziury.
— Szybko do góry wskocz na prawe ramię krzyża! — zawołałem na Halefa. — Musimy razem odciąć Husseina Izę, gdyż inaczej złamie sobie z pewnością ramię. Ojciec jego jest dość silny, ażeby go spadającego na dół uchwycić w ramiona.
Mały, dzielny Hadżi jak wiewiórka wskoczył do góry. Yussuf z rozpostartemi ramio-