Strona:PL May - Matuzalem.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sa, lub placka. — pożyteczniejsze to, niż głupie błazeństwa!
W odpowiedzi na tę perorę wybuchła nowa salwa śmiechu. Grubas był do takiego stopnia rozjuszony, że, odetchnąwszy głęboko, huknął prawdziwie piorunującym głosem:
Mijne heeren, gij zijt slecht gij zijt slechter, gij zijt de allerslechtsten; gij zijt myne vyanden; gij — gij — gij zijt vier zuuren appen! — Mo panowie, jesteście źli, jesteście gorsi, jesteście najgorsi; jesteście moimi wrogami; wy — wy — wy jesteście czterema kwaśnemi małpami!
Łatwo pojąć, że te słowa nie mogły przywrócić roześmianym powagi.
Ale oto kelner przyniósł Holendrowi zamówioną zupę, której grubas odtąd poświęcił całą swą uwagę. Mruknął jeszcze pod nosem:
Eene soep is beter, dan zoo een bedorven schaap. — Zupa jest lepsza, niż takie zepsute bydło!
Pogardliwym gestem odpowiadając Godfrydowi, który śmiał się najwięcej, zasunął serwetę za kołnierz i zaczął zajadać zupę tak głośno, jakgdyby pół tuzina wieprzów mlaskało nad korytem.
Potem przyniesiono mu cielęcinę. Oburącz uchwycił talerz, powąchał badawczo porcję, zadowolonym skinieniem dał znać, że zapach mu odpowiada, i rozkazał:
Gevt mij een stuk ossevleesch met ervten

73