Strona:PL May - Matuzalem.djvu/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gospodarz karczmy studenckiej był tak uradowany, że natychmiast puścił depeszę w obieg pomiędzy studenterję. Oczywiście, tego dnia nikt nie poszedł na wykłady. Zebrano się w gospodzie, aby uradzić ceremonjał powitania.
Tymczasem Matuzalem, nieświadomy tego stanu rzeczy, wsiadł w Hamburgu do pociągu, zajmując wraz z towarzyszami osobny przedział drugiej klasy. Wpobliżu celu podróży Godfryd przygotował fajkę, włożył plecak na psa i dał mu kufel do mordy. Wreszcie ukazał się dworzec. Pociąg stanął.
— Do licha! — krzyknął błękitno-purpurowy. — Co tam się dzieje! Roi się od kolorowych czapeczek!
A tu już spostrzeżono jego charakterystyczną głowę. Rozwalono drzwi przedziału i rozległo się potężne: — Salve Methusala! — Mimo sprzeciwu, wyciągnięto go z pociągu. Zapłonęły pochodnie. Zakołysała się fala ludzka.
Wnet utworzył się pochód. Na przodzie orkiestra, następnie dwunastu studentów z pałaszami w ręku; za nimi pies, a dalej Matuzalem, Godfryd de Bouillon, Ryszard ze stryjem Danielem, Turnerstick i obaj Chińczycy, wszyscy trzej ubrani po chińsku, trzy powozy z Chinkami, tragarze z bagażem i wreszcie ogromny tłum studentów.
Orszak stanął przed domkiem Steinowej. Nastąpiły niezwykle czułe powitania. Ryszard rzucił się w objęcia matki. Chińczycy dyskretnie znikli w skle-

156