Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/534

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Powiedz mi pan, czy brat pański rozmawia również po holendersku, i czy istotnie wkrótce przybędzie?
— Owszem, rozmawia, a będzie tu w przyszłym tygodniu.
— W takim razie zostaję tu i kupuję wszystko. Będę miał przy sobie dwóch ludzi, z którymi będę mógł rozmawiać po holendersku.
Inżynier pokazał im także swoje własne mieszkanko, zajmujące parter bardzo miłego domku. Mieszkanie na piętrze było przeznaczone dla jego brata.
Upłynęło kilka godzin, zanim wrócili do domu fabrykanta. Zapadł zmierzch. W oknach świeciły lampy naftowe. Przed domem było cicho i spokojnie, ale w domach robotników panował gwar i ruch.
Liang-ssi, bardzo lubiany w osadzie, opowiedział kilku majstrom, co zawdzięcza obcym mandarynom. Wieść ta obiegła wlot osadę. Robotnicy zakrzątnęli się koło przygotowań do dziękczynnej manifestacji.
W Chinach tego rodzaju przygotowania przedewszystkiem dotyczą rakiet. Każdy chińczyk jest urodzonym pirotechnikiem. Przy każdej okazji puszcza się wspaniałe race i sztuczne ognie w kształcie węży, księżyców, płonących żab, smoków i gwiazd. Otóż robotnicy z Ho-tsing-ting postanowili uczcić przybycie gości podobną iluminacją.
Tymczasem goście zasiedli do stołu. Stoły, nakryte po europejsku, były dwakroć wyższe od chiń-

140