Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie ufał swej broni; opuścił lufę i odparł posępnie:
— Zbezcześciliście nasze ma-la-bu! Czegoście tu szukali? Miał więc słuszność Matuzalem: budynek był istotnie marabu, grobowcem pobożnego muzułmanina.
— Czy jesteście hoei-hoei? — zapytał student.
— Tak.
— Nie powinniście nas zatem traktować wrogo. Szanujemy waszą wiarę i nie chcemy jej obrażać.
— A jednak kopaliście w świętej zlemi!
— Nie poto, aby was obrażać. Udaliśmy się do lasu szukać roślin zgodnie z przepisami yithung[1]. Zobaczyliśmy w tem miejscu rękojeść tego oto noża, sterczącego w ziemi. Obejrzeliśmy go i zamierzaliśmy napowrót wetknąć w tem samem miejscu, gdyście się zjawili. Powiedz, czyśmy zgrzeszyli?
— Pokaż nóż!
Obejrzał go dokładnie, zbadał miejsce rozkopane, poczem rzekł:
— To jest tsza-dse, zapewne schowane tu przez jakiegoś robotnika. Sądziłem, że szukacie pao-ngan, skarbu zakopanego. Budda-min są głupimi ludźmi i nie szanują naszych wierzeń i świętych miejsc.
— Nie jesteśmy buddystami.
— Nie? Kimże jesteście?

— Jesteśmy tien-szu-kiao-min, zwolennikami religji Pana Niebios.

  1. Medycyna.
94