Strona:PL May - Matuzalem.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Turnerstick! — wołał do kapitana. — Wij willen dezen Heidenhoofden onze vuisten an de neusen wrijven. — Odważnie, byle odważnie, panie Turnerstick! Natrzemy tym łbom pogańskim nosów naszemi pięściami!
Liang-ssi przeraził się, skoro usłyszał pytania mandaryna i nierozsądną odpowiedź mijnheera. Musiał teraz zrezygnować z niebezpiecznej gry i pomyśleć o własnem bezpieczeństwie. Podążył więc ku wejściu do obszernej hali, aby stąd, przez dziedziniec, wydostać się na ulicę.
Atoli młody mandaryn wydał już rozkaz. Trzech policjantów rzuciło się za Liang-ssi; pięciu pośpieszyło ku mijnheerowi, który wciąż jeszcze z wściekłością wywijał pięściami. Napadli nań ztyłu i powalili go na ziemię.
Brand, brand! — krzyknął. — Zij hebben mij! Help, help, mijnheer Turnerstick! — Ogień, ogień! Złapali mnie! Na pomoc, na pomoc, panie Turnerstick!
— Nie mogę — i mnie złapali — odparł kapitan. — Oto skutki małpowania bogów!
Parasol i szkocka czapka grubasa, wachlarz, pantofle, peruka z warkoczem i nakrycie głowy Turnersticka — wszystko to leżało na ziemi. Na szczęście, kapitanowi nie wpadło na myśl chwycić za broń. — —
Matuzalem nie mógł wyjść poza rolę biernego świadka. Tong-tszi uchwycił go za rękę i szepnął:

134