Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sobie Godfryda numer drugi. Wówczas wraz z Matuzalemem będę sobie kurzył na przodzie, a za mną Bouillon Drugi będzie nosił oba cybuchy.
— Jeszcze wiele wody upłynie — skinął kapitan Beadle. — Wiatr się podnosi, kapitanie Turnerstick. Przeciął pan brasy — to było ryzykowne. Zwiąż je czem prędzej. Ciężkie żagle nie powinny tak wisieć. Jeśli nadleci wicher, jesteście wraz z całą dżonką zgubieni.
— Bądź spokojny, sir! Turnerstick wie, co ma czynić.
— Być może. A zatem pożegnam was. Skoro się zobaczymy, opowie mi pan o swoim awansie na jenerał-majora. Poza tem, winszuję wam serdecznie, moi panowie. To była sztuczka, o której długo będzie się wspominać, i nietylko na tych wodach. Nie zapomnijcie zajrzeć do obu jeńców w skrzyni! Tymczasem do zobaczenia!
Uścisnął wszystkim ręce i opuścił dżonkę, pozostawiwszy na niej kadeta wraz z dwudziestoma marynarzami.
Niebawem krążownik ruszył z miejsca. Wiwaty długo rozbrzmiewały w powietrzu. Krążownik mknął naprzód całą parą.
Turnerstick kazał rozpętać dziesięciu jeńców, aby mogli naprawić uszkodzone brasy. Śledzili przebieg wypadków i zdawali sobie sprawę z płonności wszelkiego oporu. Wykonywali rozkazy, drżąc z przerażenia.
Żagle były niebawem naprawione. Kapitan zosta-

106