tem, przy innych warunkach niezmienionych, zmniejsza się stosunkowo praca nieopłacona. Z chwilą jednak, gdy zmniejszenie to dojdzie do punktu, w którym praca dodatkowa, żywiąca kapitał, nie może już być zaofiarowana w ilości normalnej, następuje reakcja: coraz mniejsza część dochodu podlega kapitalizacji, nagromadzanie słabnie, i zwyżkowy ruch płac zostaje odepchnięty wstecz. A zatem wzrost ceny pracy jest ujęty zgóry w pewne szranki, które nietylko nie naruszają podstaw systemu kapitalistycznego, lecz również zabezpieczają jego reprodukcję w skali rosnącej. Prawo nagromadzania kapitału, błędnie przystrajane w szatę prawa przyrody, w rzeczywistości wyraża to tylko, że sama istota nagromadzania kapitalistycznego wyklucza wszelkie takie zmniejszenie wyzysku pracy, względnie taki wzrost ceny pracy, jakieby mogło przynieść poważniejszy uszczerbek stałej reprodukcji stosunku kapitalistycznego, i przytem jego reprodukcji w stale rozszerzającej się skali[1]. Nie może być inaczej przy takim trybie produkcji, gdzie robotnik istnieje dla potrzeb pomnażania istniejących wartości, a nie odwrotnie, bogactwo rzeczowe — dla potrzeb rozwoju robotnika. Podobnie jak w religji człowiek jest ujarzmiony przez twór swej własnej głowy, tak w produkcji kapitalistycznej — przez twór swych własnych rąk[2].
- ↑ Przypis do drugiego wydania: „Jednakowoż granica zatrudnienia dla robotników, zarówno przemysłowych jak rolnych, jest ta sama, a mianowicie możność dla przedsiębiorcy wyciągnięcia zysku z wytworu ich pracy... Skoro stopa płacy roboczej podniesie się tak wysoko, że zysk przedsiębiorcy spada poniżej zysku przeciętnego, to przestaje on zatrudniać robotników lub też zatrudnia ich tylko pod warunkiem, aby przystali na obniżenie płacy“ (John Wade „History of the middle and working classes. 3rd ed. London 1835“, str. 241).
- ↑ „Jeżeli wrócimy do pierwszych naszych badań, gdzieśmy dowiedli.... że kapitał sam jest tylko wytworem pracy ludzkiej.... to wyda się zupełnie niepojęte, iż człowiek mógł dostać się pod panowanie swego własnego wytworu kapitału — i podlegać mu. Ponieważ zaś w rzeczywistości jest to niezaprzeczonym faktem, więc mimowoli ciśnie się na usta zapytanie: jak mógł robotnik, z pana kapitału — jako jego twórca — przedzierzgnąć się w jego niewolnika. Von Thuenen: „Der isolierte Staat“, część II, dział II, Rostock 1863“, str. 5, 6). Zasługą Thuenena jest postawienie tego pytania. Odpowiedz jego jest wręcz dziecinna.