gą oni rozszerzyć krąg swych potrzeb, lepiej zaopatrywać swój fundusz spożycia, złożony z ubrania, mebli i t. d., a nawet stworzyć sobie niewielki fundusz oszczędności pieniężnych. Ale jak nieco lepsze traktowanie, lepsza strawa i przyodziewek, wreszcie trochę więcej „peculium“[1] nie wyzwalają jeszcze niewolnika ze stosunku zależności i z wyzysku, podobnie nie wyzwalają one robotnika najemnego. Wzrost ceny pracy naskutek nagromadzania kapitału świadczy w rzeczywistości jedynie o tem, że długość i ciężar złotego łańcucha, który robotnik najemny już sam sobie wykuł, pozwalają go nieco rozluźnić. W sporach, prowadzonych na ten temat, przeważnie zapominano o rzeczy najważniejszej, t. j. o differentia specifica [cesze wyróżniającej] produkcji kapitalistycznej. Siła robocza jest tu kupowana nie poto, aby jej służba lub jej wytwór służyły do zaspokojenia osobistych potrzeb nabywcy. Celem nabywcy jest pomnażanie wartości jego kapitału, wytwarzanie towarów, które zawierają więcej pracy, niż on opłacił, a zatem zawierają pewną część wartości, która ma go nie kosztuje, a którą on jednak realizuje przy sprzedaży towaru. Wytwarzanie wartości dodatkowej, czyli wyrabianie zysku, jest absolutnem prawem produkcji kapitalistycznej. Siła robocza może znaleźć nabywców o tyle tylko, o ile zachowuje środki produkcji jako kapitał, o ile odtwarza swą własną wartość jako kapitał i o ile dostarcza pracy nieopłaconej, jako źródła kapitału dodatkowego.
A więc warunki sprzedaży siły roboczej, czy to mniej czy więcej pomyślne dla robotnika, zawierają już w sobie konieczność ciągłego powtarzania jej sprzedaży oraz wciąż rozszerzającej się reprodukcji bogactwa jako kapitału. Widzieliśmy już, że płaca
- ↑ Prawo rzymskie rozumiało przez „peculium“ tego rodzaju mienie osobiste, które było dopuszczalne nawet u osób niesamodzielnych, zwłaszcza niewolników, pozbawionych praw własności. K.
faraonowi! (tamże, str. 21, 22). Pewien religijnie prawowierny słuchacz A. Smitha w kollegjum pisa! po jego śmierci: „Przyjaźń Smitha dla Hume‘a sprawiła, że nie był chrześcijaninem... We wszystkiem wierzył Hume‘owi na słowo. Gdyby mu Hume powiedział, że księżyc jest zielonym serem, Smith gotówby i w to uwierzyć. Więc wierzył mu również, że niema Boga i cudów... W swych przekonaniach politycznych zakrawał na republikanina“ („The bee“, by James Anderson, 18 volumes. Edinb. 1791-93, vol. III, str. 164, 165). Klecha Th. Chalmers podejrzewał A. Smitha, że ten złośliwie wymyślił kategorję „robotników nieprodukcyjnych specjalnie w zastosowaniu do klechów protestanckich, pomimo ich zbożnej pracy w winnicy Pańskiej.