ruszeniami na przyrodę zewnętrzną, i zmieniając ją, człowiek zmienia zarazem i swoją własną naturę. Rozwija on drzemiące w niej siły i podporządkowuje ich grę swej własnej władzy. Nie mamy tu do czynienia z pierwszemi, po zwierzęcemu jeszcze instynktownemi, postaciami pracy. Okres, gdy praca ludzka nie strząsnęła jeszcze ze siebie swej pierwszej, instynktownej postaci, dawno już jest pogrążony w zamierzchłej przeszłości w chwili, gdy robotnik przybywa na rynek towarowy jako sprzedawca swej własnej siły roboczej. Naszem założeniem jest praca w postaci, właściwej wyłącznie tylko człowiekowi. Pająk np dokonywa czynności, podobnych do czynności tkacza, pszczoła zaś budową swych komórek woskowych mogłaby zawstydzić niejednego budowniczego. Ale nawet najgorszy budowniczy tem zgóry już różni się od pszczoły, że zanim zbuduje swą komórkę w wosku, musi ją przedtem zbudować we własnej głowie. Po zakończeniu przebiegu pracy robotnik osiąga wynik, który już przed rozpoczęciem pracy istniał w jego wyobraźni, a więc istniał idealnie. Człowiek nie poprzestaje na zmianie formy tego, co otrzymał od przyrody. W tem, co mu dała przyroda, urzeczywistnia on jeszcze swój cel, który jest mu znany, który jest dla niego prawem, określającem metody jego działania, i któremu musi on podporządkować swoją wolę. Przytem podporządkowanie to bynajmniej nie jest jakimś odosobnionym aktem. Niezależnie od wysiłku pracujących organów przez cały czas trwania pracy potrzebna jest celowa wola, przejawiająca się jako uwaga, a potrzebna jest tem bardziej, im mniej praca ta dzięki swemu charakterowi oraz sposobowi jej wykonania pociąga ku sobie robotnika, im mniej przeto jest dlań ponętna, jako gra jego własnych sił fizycznych i duchowych.
Prostemi momentami procesu pracy są: 1) celowa działalność czyli sama praca, 2) przedmiot, na który działa i 3) środki, któremi działa[1].
- ↑ Do słów „procès de travail“ w wydaniu francuskiem Marks dodaje tu następującą uwagę: słowo „proces“, oznaczające rozwój, rozpatrywany w całokształcie swych realnych warunków, dawno już zdobyło sobie obywatelstwo w słownictwie naukowem całej Europy. We Francji wprowadzono je najpierw nieśmiało w formie łacińskiej: processus. Następnie jednak zrzuciło ono z siebie tę pedantyczną szatę i weszło do książek z zakresu chemji, fizjologii i t. d., a również i do niektórych prac metafizycznych. W końcu naturalizowało się całkowicie. W języku potocznym zarówno Niemcy jak Francuzi używają słowa: proces w jego prawniczem znaczeniu. K.