Strona:PL Marrene Dzieci szczescia.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
53
──────


tancerzem zrobiła jeszcze parę obrotów siłą rozpędu, potém wysunęła mu się z rąk i upadła prawie na krzesło walcząc z zawrotem głowy. A chcąc zapewne ukryć rumieniec zaczęła się wachlować gwałtownie.
— Nie prawdaż — wyrzekła podchodząc do niéj Marcela — żeś to ty niewczesnym walcem popsuła cały efekt mowy pana Seweryna?
— Oh! Marcelko, tak nam się przy kolacyi nudziło, a potem obiecałam tego walca panu Gustawowi i on się dopominał...
Pan Gustaw był to młody technolog, który ferye świąteczne spędzał u rodziny w Warszawie.
W téj chwili starsza siostra zrozumiała, czemu fabryka nasuwała się na myśl Jadwisi i zkąd czerpała wiadomości chemiczne, któremi popisywała się coraz częściéj.
— Już rozumiem — wyrzekła — a tobie tak pilno tańczyć z panem Gustawem.
Jadwinia zrobiła figlarną minkę.
— Widzisz — ja nie wiedziałam, że pan Seweryn ma przemowę. Zresztą, czy tak bardzo o nią chodzi?
— Ojciec z tego nie rad.
— Ojcu tak wypada; przecież i on jéj nie żałuje; zaręczam — zawołała, zrywając się z miejsca. — Ale czemuż nie grają? Szkoda czasu. Ah! jak ja lubię tańczyć...