przyjmują względem siebie i względem osób. W towarze mistyfikacyja ta jest jeszcze bardzo prostą. Siniej więcej każdy się domyśla, iż stosunki towarów, jako wartości zamiennych, są raczej stosunkami osób, oparte na ich wzajemnych produkcyjnych działalnościach. W wyższych stosunkach produkcyjnych ten pozór prostoty zanika. Wszystkie iluzyje monetarnego systemu w tem właśnie posiadają swe źródło, iż ze złota trudno poznać, że ono przedstawia społeczny stosunek wytwarzania, pojmują je zwykle w formie rzeczy naturalnej o określonych własnościach. U nowszych ekonomistów, którzy schodzą na iluzyje systemu monetarnego, zradza się taż sama iluzyja, ilekroć oni poruszają jakąś wyższą kategoryję ekonomiczną, np. kapitał. Iluzyja ta przebija się w naiwnem zadziwieniu, gdy to, co dopiero tylko namacywali jako rzecz, występuje przeu nimi, jako stosunek społeczny i gdy, nie zdoławszy ustanowić społecznego stosunku, znowu dają mu się skusić, jako rzeczy. Ponieważ wartość zamienna tow rów w rzeczywistości jest niczem innem, jak rzeezowem wyrażeniem specyficznie społecznej formy pracy, jest więc tautologiją twierdzenie, iż praca stanowi jedyne źródło wartości zamiennej, a zatem i bogactwa, o ile takowe składa się z wartości zamiennych. Jest to taż sama tantologija, co i twierdzenie, że materyja naturalna, jako taka, nie zawiera wartości, gdyż nie zawiera pracy, i naodwrót, że wartość zamienna, jako taka, nie zawiera materyi naturalnej.
Jeżeli wszakże William Pelly nazywa „pracę ojcem bogactwa, a ziemię jego matką“, lub gdy biskup Berkeley zapytuje, „czy cztery elementy z zastosowaniem do nich pracy ludzkiej nie stanowią istotnego źródła bogactwa?“, lub nareszcie gdy amerykanin Th. Cooper w sposób popularny wyjaśnia, jak następuje: „Zabierz z chleba użytą nań pracę — rolnika, młynarza, piekarza etc. — to co zeń zostanie? Parę kłosów trawnych, dziko rosnących i nieużytecznych dla żadnej ludzkiej potrzeby“, to we wszystkich tych poglądach chodzi nie o abstrakcyjną pracę, która jest. źródłem wartości zamiennej, lecz o pracę konkretną, która jest źródłem materyjalnego bogactwa, krótko mówiąc, o pracę, która tworzy wartości użytkowe. Baz przyjąwszy wartość użytkową towaru, przyjmujemy zarazem i użyteczność pochłoniętej przezeń pracy, ale wraz z tem wyczerpanym zostaje z punktu widzenia towaru wszelki wzgląd na pracę, jako na pracę użyteczną. W chlebie, jako wartości użytkowej, interesują nas jego własności jako środka spożycia, ale bynajmniej nie prace fermera, młynarza, piekarza itd. Gdyby dzięki jakiemuś wynalazkowi odpadło 19/20 tych prac, to chleb oddawałby też same przysługi, co i poprzednio. Gdyby’ nawet z nieba spadał gotowym, to i wówczas nie straciłby on ani jednego atomu swej użyteczności. Podczas gdy praca, stanowiąca źródło wartości zamiennej, przebija się w równości wszystkich towarów, jako powszechnych ekwiwalentów, to praca, jako celowa działalność produkcyjna wciela się w nieskończoną rozmaitość ich wartości użytkowych. Podczas gdy praca, stanowiąca źródło wartości zamiennej, jest pracą abstrakcyjnie powszechną i jednakową, to praca, stanowiąca źródło wartości użytkowej, jest pracą konkretną i szczególną, która, odpowiednio do wymogów formy i materyi, się rozszczepia na nieskończenie rozmaite rodzaje pracy.
Strona:PL Marks - Pisma pomniejsze 3.djvu/19
Wygląd
Wystąpił problem z korektą tej strony.