stach naczelnika Towarzystwa 10-go grudnia i bohatera pikników w St. Maur i w Satory.
Burgrabiowie partyi porządku nie łudzili się ani na chwilę co do zaufania, jakiem odpłacić miano tej serdecznej otwartości. Przysięgom oddawna nie wierzyli, mieli bowiem pośród siebie weteranów mistrzowskich, wirtuozów w krzywoprzysięstwie; — wzmianka o armii nie przeszła również mimo ich uszu. Zauważyli przytem z nieukontentowaniem, że orędzie, wyliczając szczegółowo świeżo ustanowione prawa, przemilcza ostentacyjnie o najważniejszem — prawie wyborczem, a na wypadek, gdyby rewizyja konstytucyi do skutku nie przyszła, wybór prezydenta na rok 1852 pozostawia do rozstrzygnięcia ludowi. Ustawa wyborcza była ołowianą kulą u nóg partyi porządku, ciężarem jej nawet w zwyczajnym chodzie, a cóż dopiero w ataku! Prócz tego Bonaparte własną ręką zabił na ołtarzu ojczyzny kozły ofiarne, znosząc urzędownie Towarzystwo 10-go grudnia, dymisyjonując ministra wojny d’Hautpoula. W ten sposób zapobiegł on zbyt ostremu starciu. Sama zresztą partyja porządku starała się lękliwie obejść, osłabić, zatrzeć wszelki stanowczy konflikt z władzą wykonawczą. W obawie przed utratą swych zwycięstw nad rewolucyją, pozwalała ona swym rywalom zbierać plony tych zdobyczy. „Francyja żąda przedewszystkiem spokoju“ — oto hasło, które partyja porządku przeciwstawiła rewolucyi, wygłaszając je stale od lutego 1848 r.; hasło to powtórzył teraz w swem orędziu Bonaparte i zwrócił je do partyi porządku. „Francyja żąda przedewszystkiem porządku.“ Postępowanie Bonapartego wskazywało wprawdzie na uzurpacyję, lecz z drugiej strony partyja porządku, powstając hałaśliwie przeciw tej uzurpacyi i tłomacząc hipochondrycznie czyny Bonapartego, zaburzała tem samem upragniony „spokój.“ Kiełbasy z Satory zachowywały grobowe milczenie, skoro tylko o nich nie mówiono. Więc po co mówić? Wszak „Francyja żąda przedewszystkiem spokoju.“ Bonaparte żądał zatem, aby go zostawiono w spokoju...
Parlamentarną partyję paraliżował strach podwójny: z jednej strony obawiała się protestami swymi rozbudzić rewolucyjne zaburzenia, z drugiej zaś nie chciała uchodzić w oczach własnej klasy, w oczach burżuazyi za sprawcę rozruchów i nieporządku. Francyja żądała przedewszystkiem spokoju, jakżeby zatem partyja porządku miała odwagę wypowiedzieć Bonapartemu wojnę, skoro prawił on w swem orędziu o pokoju.
Publiczność, która się spodziewała wielkich skandalów przy otwarciu Izby, zawiodła się w swych oczekiwaniach. Posłowie z opozycyi zażądali odczytania protokółów komisyi nieustającej o wypadkach październikowych, ale większość deputowanych żądaniu odmówiła. Unikano z zasady każdej dyskusyi, która mogłaby partyje roznamiętniać. Obrady Izby w listopadzie i grudniu 1850 r. pozbawione były wszelkiego interesu.
Nareszcie pod koniec grudnia wszczęły się podjazdowe utarczki, w których chodziło walczącym o niektóre prerogatywy parlamentu. Tracono czas na drobnostkowych szykanach i kłótniach o prerogatywy obydwóch władz państwa, — ruch zwolniał wśród zabagnienia od czasu, jak burżuazyja usunęła na stronę walkę klas, zniósłszy ogólne prawo wyborcze.
Strona:PL Marks - Pisma pomniejsze 2.djvu/46
Wygląd
Ta strona została przepisana.