Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Narzędzi? — pytam.
— Tak.
— Do czego?
— Do kopania. Nie będziesz przecie wygrzebywał dołu paznogciami.
— A te połamane szpadle i motyki? Czy ich nie starczy na wykopanie przejścia dla jednego człowieka i to murzyna?
Ale Tomek zwraca na mnie spojrzenie tak pełne litości, że o mało nie rozpłakałem się z rozrzewnienia nad samym sobą.
— Huck Finn! Powiedz mi, proszę, czyś ty słyszał kiedykolwiek, żeby więzień miał motyki i szpadle i wogóle wszystkie narzędzia wynalazku nowoczesnego, któremiby mógł wykopać dla siebie przejście podziemne? I pytam się ciebie, odpowiedz, jeżeli wogóle potrafisz rozsądnie odpowiedzieć, czy zamiar ucieczki, tym sposobem doprowadzonej do skutku, miałby w sobie choć odrobinę bohaterstwa? W takim razie dlaczegóżby mu nie otworzyć kłódki? To jeszcze prościej, jeszcze łatwiej.
— W takim razie czegóż nam potrzeba?
— Parę noży składanych albo nawet i scyzoryków z większem ostrzem.
— Żeby niemi wykopać podziemne przejście z tej budy?
— Tak.
— A bierz cię licho, bo to szaleństwo!
— Ja nie wiem, czy to szaleństwo, ale wiem, że tak postąpić wypada i trzeba! O żadnym innym sposobie ucieczki z więzienia nie słyszałem, pomimo, żem przeczytał wszystkie książki, które uczą, jak po-